Cieśń nadgarstka

Niniejsza relacja została przygotowana na moją prośbę. Serdecznie za nią dziękujemy!

Zwróciłam się do Pani Moniki o napisanie relacji na temat przebiegu i przyczyn dręczących ją objawów, ponieważ po skonsultowaniu się z doktorem Hamerem w tej konkretnej sprawie, dowiedziałam się od niego, że właściwie to w swoim archiwum nie ma tak wyraźnego przypadku cieśni nadgarstka.  Ponieważ mieliśmy dobrą dokumentację w postaci TK mózgu oraz kontakt z osobami  (Pani Monika i jej mąż), które "zainhalowały" tę wiedzę, czyli po prostu ją intuicyjnie pojęły, spełnione były idealne warunki na wyczerpujące przedstawienie tego przypadku w świetle Germańskiej Nowej Medycyny (dzisiaj Germanische Heilkunde). Dr Hamer  wyraził życzenie umieszczenia tego przypadku (anonimowo) w przygotowywanym do druku najnowszym wydaniu "Spuścizny Germańskiej Nowej Medycyny". tzw. "Złotej księgi".

***

Na prośbę Pani Ewy przesyłam historię mojego przypadku:

Od marca 2010 cierpiałam na bardzo silne bóle prawego nadgarstka.
Badanie EMG /encefalomiogram/- badanie stopnia przepływu bodźców nerwowych, wykazało - cieśń prawego nadgarstka w stanie ciężkim /5 stopień na 6 możliwych/, trwające około 7 lat, ze wskazaniem do jak najszybszej operacji.

Na moje pytanie : Co było przyczyną powstania takiego schorzenia? - od lekarza dostałam lapidarną odpowiedź 
Proszę Pani, samo życie, to się samo robi! 

Mając koleżankę, która przeszła taką operację i po roku problem wrócił, oraz po otrzymaniu jakże wyczerpującej i profesjonalnej odpowiedzi lekarza co do przyczyny powstania dolegliwości, zdesperowana postanowiłam zwrócić się do Pani Ewy Leimer o poradą i poszukać rozwiązania problemu zgodnie z Germańską. Miałam cichą nadzieję, iż mimo, że  jestem wraz z mężem  tylko po I stopniu kursu  Germańskiej i nie jestem w pełni partnerem do dyskusji, zechce Pani Ewa nawiązać ze mną kontakt. Już po pierwszym moim emailu, gdzie wstępnie opisałam mój problem, spotkałam się z bardzo życzliwą i szybką reakcją ze strony Pani Ewy. Poprosiła o wykonanie badania tomografii komputerowej mózgu oraz wstępnie ukierunkowała moje myślenie, aby zakończyć aktywność zaistniałego konfliktu. Otóż powiedziała, że ból nadgarstka, związany jest z utratą własnej wartości, pojawiającej się na płaszczyźnie ja/partner (nie koniecznie życiowy).

Zrobiłam badanie tomografii komputerowej mózgu, co w realiach naszych polskich i mimo, że na płaszczyźnie prywatnej wcale nie było taki proste!!! – wysłałam je do Austrii, do pani Ewy. W tym czasie dokonywałam, jak umiałam analizy swojego życia pod kontem zaistniałego konfliktu. Eliminowałam  kolejne zaistniałe sytuacje, aż  wreszcie pozostała jedna, która pasowała jak ulał do tego, o czym mówiła Pani Ewa.7 lat temu wzięłam urlop ze stałej pracy i podjęłam współpracę jako broker ubezpieczeniowy z koleżanką mojego męża, sądząc, że wyrwę się z monotonii pracy w szkole i stanę się biznes women, zarabiając nieporównywalne pieniędze. Niestety nie!  Zrodził się poważny konflikt między nami - kobietami. Ja czułam się ogromnie niedowartościowana. Nie mogłam znieść traktowania znieważającego, lekceważącego przez osobę prostą, bez wykształcenia, zmanierowaną przez pieniądze, nie mającą dzieci i normalnej rodziny, kierującą się w życiu zupełnie innymi wartościami niż ja. Wytrwałam w tym układzie półtora roku i powiedziałam dosyć. 

Rozstałyśmy się można powiedzieć – poprawnie – ale ten stres tkwił we mnie do grudnia 2009r./ do czasu tantry oczyszczającej – zgodnie z teorią kundalini jogi – wtedy też w krótkim czasie pojawiły się właśnie te nie do zniesienia bóle prawego nadgarstka, które Pani Ewa nazwała – fazą wagotoniczną. W tym czasie dosłałam jeszcze Pani Ewie zdjęcia, jak klaszczę, utwierdzające ją, że jestem praworęczna i Pani Ewa konsultowała mój przypadek i miejsca wystąpienia Ognisk Hamera /na podstawie tomografii komputerowej mózgu/  z dr Hamerem. Wkrótce umówiłyśmy się na dłuższą rozmowę.

Pani Ewa potwierdziła wszystko to, o czym do tej pory mówiłyśmy, ale sprecyzowała dokładniej, że ból prawego nadgarstka u osoby praworęcznej oznacza utratę wartości wnikającej z niemożności utrzymania czegoś, sterowania, zatrzymania, kierowania. Oczywiście na tle konfliktu ja/partner. Zaczęłyśmy jeszcze raz, teraz już wspólnie analizować sytuacjć sprzed 7 lat. Doszłyśmy do wniosku, że nie złe, nie do zniesienia relacje z tą koleżanką wywołały u mnie Ogniska Hamera. To pewnie byłabym wstanie znieść dla dobra sprawy /aby polepszyć sytuację finansową rodziny, bo w tym czasie wiodło nam się bardzo źle/. To było tylko tłem konfliktu, a sedno to utrata własnej wartości – matki, przyjaciółki, powierniczki dla swych dorastających córek. Nie mogłam się pogodzić z tym, że ja tak ciężko pracuję, zaniedbuję to co dla mnie bardzo, bardzo ważne, czyli dom i sprawy dorastających córek/sama w młodym wieku straciłam matkę i wiem co to znaczy/ i ciągle nie mam z tego pieniędzy. Obracam tysiącami na papierze, a w ręku nic, pieniądze „fruwaj? za oknem”, a w garści nic.

Wszystko to okupiłam ogromnym stresem i stwierdziłam - lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu – wtedy właśnie się rozstałyśmy.
To jeszcze raz potwierdza, jak ważne było dla mnie trzymanie czegoś pewnego, co pozwalało abym realizowała się jako  matka. Pracowałam jak wół, a pieniędzy w ręku żadnych. Dostawałam szału jak z byle powodu doskonały kontrakt  nie dochodził do skutku i znowu żadnej prowizji a stałe koszty trzeba było opłacić i do garnka trzeba  było coś włożyć!!!.

Wrócę jeszcze do początków pojawiania się bólów nadgarstka
Jak pojawiły się bardzo silne, nie do zniesienia bóle nadgarstka, a lekarze autorytatywnie wypowiedzieli się za operacją, aby sobie w jakiś sposób pomóc szukałam metod medycyny niekonwencjonalnej i zastosowałam wpierw terapię hawajską – hopono – opono. Bóle pojawiały się, ale po terapii odpływały. To już dla mnie był sukces, bo moje cierpienie pojawiało się, a ja potrafiłam sprawić, że odchodziło i nie musiałam brać silnych proszków przeciw bólowych, które wiem ile robią spustoszenia w organizmie. 
Już od pierwszych naszych kontaktów z Panią Ewą i uświadomieniu sobie konfliktu, zmniejszyła się ilość i moc występowania bóli. W tej chwili – odpukać - zapomniałam o bólu i wcale za nim nie tęsknię. Jestem ogromnie wdzięczna Germańskiej, Pani Ewie, dr Hamerowi, że można sobie samemu pomóc w tak prosty sposób, tylko trzeba wiedzieć jak to zrobić i być otwartym na wiedzę.
Razem z mężem na pewno będziemy na II i III stopniu.
Jeszcze raz bardzo dziękuję!!!  - 

wdzięczna Alina Sekuła
(Warszawa 24.07.2010 r.)

***

Cudownie klarowna relacja! Jeszcze bardziej cieszy fakt, że nie jest ona - jak większość relacji znajdujących się na naszym portalu - tłumaczeniem z języka niemieckiego, tylko pochodzi od przyjaciół z Polski. Bo to oznacza, że mimo braku pozycji książkowych w języku polskim, również Polacy mogą sobie pomóc w oparciu o Germańską. 

Pani Monika ma (właściwie to należałoby powiedzieć, że miała) objawy w prawym nadgarstku, co oznacza, że Biologiczny Konflikt musiał zostać przeżyty w relacji z partnerem w ogólnym rozumieniu (wszystkie osoby poza matką i dzieckiem).

Jednak autorka używa sformułowania, które to klarowne przyporządkowanie wydawałoby je "zamazywać". Pani Monika pisze: "To jeszcze raz potwierdza, jak ważne było dla mnie trzymanie czegoś pewnego, co pozwalało abym realizowała się jako matka".

W tym miejscu chciałabym sprostować: Celem działalności było zarobienie pieniędzy, naturalnie żeby utrzymać rodzinę, żeby rodzina i dzieci miały zabezpieczony byt, ale to nie było tłem tego konkretnego biologicznego konfliktu. Gdyby Pani Monika zareagowała  utratą własnej wartości np. jako matka, to objawy powinny pojawić się po lewej stronie ciała, a dokładnie w lewym barku: "jestem złą matką", "zawiodłam jako matka".

Ale to nie z powodu córek Pani Monika przeżyła moment DHS-u (niespodziewaną, dotykającą ją głęboko sytuację), tylko z powodu koleżanki męża(!). Rezygnując z pracy jako nauczycielka, oczekiwała we współpracy z tą kobietą zupełnie czego innego. W praniu okazało się  jednak, że osoba, z którą współpracowała, nie dosyć, że nie spełniła jej oczekiwań, to jeszcze traktowała Panią Monikę jak "niedouczoną" (tego dowiedziałam się od niej w rozmowie telefonicznej). Do tego doszedł bardzo ważny aspekt, który spowodował odczucie, "nie móc sterować",  odpowiednio pokierować", "nie mieć w garści". Okazało się, że jej wizja biznes women, zarabiającej nieporównywalne pieniądze spaliła na panewce. Pani Monika pisze: "Obracam tysiącami na papierze, a w ręku nic, pieniądze „fruwają za oknem”, a w garści nic" oraz  "czułam się ogromnie niedowartościowana".

A więc niedowartościowana jako broker, a nie jako matka! To tak ważne widzieć te niuanse!

Ważne jest tutaj wspomnieć, że Pani Monika zareagowała odczuciem lekkiej utraty własnej wartołci. Ono powoduje zmiany na organach tkanki nowej mezodermy, tzw. mezodermy łożyska z wyjątkiem kości. A więc są to: mięśnie, ścięgna, chrząstka, węzły limfatyczne, wyściółka naczyń krwionośnych (z wyjątkiem naczyń wieńcowych), tkanka łączna.  W przypadku mięśni, gdy osoba ma trudności z poruszaniem kończyną, to może przeżyć dodatkowo konflikt motoryczny. W cieśni nadgarstka często występują te dwa konflikty równocześnie.

Znając Germańską można sobie w prosty sposób pomóc. Gdy znajdujemy się w aktywności konfliktu i stoimy jeszcze przed konfliktolizą (CL), to sama wiedza często nie wystarcza. Aby doszło do Konfliktolizy, musi nastąpić coś w rodzaju  wewnętrznej transformacji w nas samych. Umiejętność zmiany spojrzenia i postrzegania rzeczywistości. Umiejętność zostawienia przeszłości w przeszłości i nie "targania" jej ze sobą przez całe życie. Czasami, jak wspomniałam, wystarczy sama wiedza, żeby nastąpiło w osobniku "olśnienie", "rozpoznanie", "przejrzenie na oczy". A czasami, żeby taki stan osiągnąć, potrzeba pomocy z zewnątrz. Wówczas możemy korzystać z różnych nieinwazyjnych metod, które przede wszystkim nie szkodzą. Pani Monika zdecydowała się na  tzw.terapię hawajską. Podczas tych spotkań doszło w niej do pewnej przemiany wewnętrznej, bo po nich autorka niniejszej relacji weszła ewidentnie w fazę pcl. Pojawiły się bóle.

Naturalnie nie wolno nam zapominać o szynach, które "samoczynnie" powodują nawroty aktywności i wówczas czas trwania SBS-u się przedłuża. Ale jak uzmysłowimy sobie ten mechanizm w kontekscie przeżytego przez nas konfliktu, to często już sam ten fakt powoduje zlikwidowanie siły jej działania. Najważniejsze, że wiemy, iż wszystko co dzieje się w naszym ciele ma sens i jest z jakiegoś konkretnego powodu. Jak go znamy i zlikwidujemy, to również znikną objawy. I to na zawsze! I to bez lekarza, bez  lekarstw, bez chemii!