WPROWADZENIE do GERMANISCHE HEILKUNDE®

dr med. Ryke Geerd Hamer

Biologiczna harmonia

Ogólna harmonia
Zasadą nauk przyrodniczych, w tym również biologii, jest zbieranie niezbitych faktów, oraz szukanie między nimi systematycznych zależności. W trakcie tej pracy trafia się na fenomen, który każe przyjąć, że człowiek, zwierzę oraz inne organizmy - w znaczeniu ogólnym - są zorganizowane w określonych i od siebie zależnych, specyficznych grupach. Można powiedzieć, że grupy te są ze sobą powiązane. Szczególnie wyraźnie możemy to zaobserwować w stosunkach matki z dzieckiem, albo dziecka z matką (zarówno u człowieka, jak i u zwierzęcia). Taki rodzaj powiązania rozumiem jako podobieństwo programów naszego, ludzkiego mózgu, do programów mózgu zwierząt oraz ich powiązanie z organizmami im podporządkowanymi.
Widzimy na przykład, że człowiek żyje w symbiozie z bakteriami, np. z bakteriami coli. W stosunku do innych bakterii nie rozpoznaliśmy dotąd tej zależności, bo zaliczaliśmy je do naszych wrogów.
Spróbujmy porównać nasz stosunek do bakterii w relacji matka-dziecko. Widzimy np., że podczas karmienia piersią, matka przekazuje dziecku przeciwciała bakterii odry po to, żeby dziecko "zachorowało na odrę", ale dopiero po zakończeniu karmienia, które trwa zwykle trzy do czterech lat. Widzimy również, że matka przekazuje dziecku w mleku prątki gruźlicy, które niemowlęciu zupełnie nie szkodzą, tylko zostają magazynowane w jego organiźmie jako potrzebny instrument na przyszłość. Należy zdać sobie sprawą, że określone schematy zachowań w świecie zwierzęcym są po części wrodzone, a po części nabyte i są one koniecznym wyposażeniem każdej zwierzęcej populacji.
W populacji ludzkiej było w przeszłości tak samo i ujmując biologicznie, to w dalszym ciągu tak jest. Niestety człowiek aż do paranoi nauczył się kultywować przeżywanie swoich konfliktów biologicznych, np. pakiet akcji traktuje jako "kęs" i kiedy straci on swoją wartość, człowiek przeżywa biologiczny konflikt. W kontekście natury, ten plik papierów jest zupełnie bez wartości.
Gdy żyliśmy jeszcze w zgodzie z naturą, nasz stosunek do zwierząt opierał się na naturalnych prawach i zasadach. Dla naszych przodków małp, małe zwierzęta były łupem, na co wskazują ich wykształcone kły, ale równocześnie małpy są ofiarami drapieżników. Z człowiekiem było tak samo i te zasady zachowania mamy zaprogramowane w naszym "komputerze" - mózgu. Efekt tego zaprogramowania widzimy nawet dzisiaj, np. w sytuacji gdy embrion doznaje zespołu "piły tarczowej" - wskutek szoku wywołanego hałasem.
Embrion, który nie potrafi odróżnić wycia piły tarczowej od ryku lwa, wpada w panikę, gdy jego matka przechodzi obok pracującej piły tarczowej. Embrion odczuwa potrzebę natychmiastowej ucieczki, nawet jeżeli jest to dla nas trudne do pojęcia (przecież embrion nie potrafi jeszcze biegać!). Ale osobniki w przebiegu rozwoju filogenetycznego, które znajdywały się właśnie na takim samym stopniu rozwoju, jak embrion, mogły się bez trudności poruszać.
Embrion może przeżyć tak samo strach z powodu rozłąki, jeżeli odczuje, że wskutek zbliżającej się katastrofy zostanie oddzielony od swojej rodziny.
Przytoczony zespół "piły tarczowej" jest do dzisiaj na wsi najczęstszą przyczyną motorycznych i czuciowych porażeń noworodków, jakie obserwuje się przy porodzie.
Jeśli wypuścimy na wolność gołębia, który całe życie był więziony w klatce, to jak tylko zobaczy nad sobą jakiś cień, natychmiast będzie się starał gdzieś skryć. Takie zachowanie się gołębia nazywamy instynktem. W mózgu gołębia jest zakodowana sylwetka orła i dlatego instynktownie wie, jak ma się zachować w momencie ewentualnego spotkania z drapieżnikiem i to mimo iż go nie zna.
Praktycznie wszystkie populacje zwierząt zachowują się instynktownie w sytuacjach tego typu, ponieważ mają zakodowane swoje role: myśliwego i ofiary. Sowa przeczuwając, że populacja myszy będzie wiosną mniejsza, składa instynktownie mniejszą ilość jaj, żeby uniknąć zdziesiątkowania myszy i nie głodować.
Wszystkie te zależności są cudownie zaprogramowane w naszych mózgach, jak i w mózgach zwierząt. Podobne zależności istnieją również pomiędzy zwierzętami i roślinami. Zależności te nazywamy równowagą biologiczną, która istniała miliony lat, zanim człowiek jej nie naruszył. Człowiek, jako jedyna istota żyjąca na ziemi, opuścił stado i rozpoczął zakłócanie tej równowagi. W tym miejscu przytoczę wersety Schiller'a:
 

 "Choć niebezpiecznym jest lew w złości,
zgubne tygrysa ostre kły,
lecz najstraszniejszym z okropności
jest w dzikim szale człowiek zły."
(przełożył Bogusław Butrymowicz)


Moją intencją nie jest szerzenie krytyki odnośnie destrukcyjnej działalności człowieka, tylko wzbudzenie w człowieku chęci poszukiwania "zagubionego raju", w którym nie staniemy się wprawdzie nieśmiertelni, ale który umożliwi nam życie w harmonii z otaczającym nas światem. Harmonia taka oznaczałaby, że nasz mózg reaguje właśnie na takie bodźce, które od milionów lat są w nim zakodowane.
Znamiona cywilizacji, które traktujemy jako gigantyczny postęp, będą potrzebowały przynajmniej jednego miliona lat, aby mogły zostać zaprogramowane w naszym mózgu. W ciągu owego miliona lat programy te stałyby się przestarzałe i nasz "komputer"- mózg nie miałby z nich żadnego pożytku. Traktowanie tego jako niedoskonałości naszego mózgu jest bezsensowne. Raczej powinniśmy postawić sobie pytanie, czy wszystkie współczesne wynalazki i odkrycia nie przerastają przypadkiem możliwości adaptacyjnych naszego mózgu i możliwości utworzenia przez niego stosownych programów.
Jakie konsekwencje wynikną z tego dla jednostki, dla rodziny, grupy, czy całej ludzkości - to jest już oddzielne zagadnienie. Pewne jest, że powinniśmy uzmysłowić sobie wagę tego problemu i przy pomocy wiedzy Germańskiej Heilkunde, działając w powiązaniu z wynikami badań symbiozy roślin i zwierząt oraz mając na względzie doświadczenia historyczne, powrócić do warunków współżycia biologicznego, przy zachowaniu symbiozy ludzi, zwierząt i roślin. Nic nie szkodzi, jeżeli ludzie propagujący powyższe poglądy zostają wyśmiewani, jako zacofani przeciwnicy cywilizacji. Ruch ekologiczny był również wyśmiewany w początkowym okresie jego rozwoju, zanim nie rozpoznano jego prawdziwej wartości.
Lekarze przyszłości, dysponujący wiedzą o tych kompleksowych współzależnościach, będą mieli za główne zadanie pomóc pacjentom w znalezieniu głęboko leżącego sensu ich zachorowania oraz przybliżenie naturalnych możliwości zakończenia ich biologicznych konfliktów, jak dalece to tylko możliwe.
Przyszłość pokaże, czy ludzkość sama zrozumie potrzebę wprowadzenia zmian w jej życiu, czy też będzie do tego zmuszona przez jakąś katastrofę. Nie oznacza to wcale, że musimy zrezygnować z wszystkich osiągnięć cywilizacji, aby móc żyć w zgodzie z naszym prastarym programem w mózgu.
Dr med. Ryke Geerd Hamer

Copyright by Dr. med. Ryke Geerd Hamer
Tłumaczenie: Ewa Leimer