“Pandemia” tzw. świńskiej grypy

Również niniejszy artykuł był swego czasu publikowany w internecie na http://wiadomosci.onet.pl/2109527,12,,1,drukuj.html - a więc w oficjalnych mediach, ale również on nie uwzględnia wiedzy Germańskiej Heilkunde. Tak długo, jak długo odkrycie doktora Hamera nie będzie znane ogółowi, podobne dyskusje będą niczym innym, jak tylko czystą polemiką....


Tak mocne oskarżenia pod adresem producentów szczepionek wysuwa Wolfgang Wodarg, przewodniczący podkomisji zdrowia Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Jego zdaniem doszło do zmowy między koncernami a ekspertami Światowej Organizacji Zdrowia. Ci ostatni dali sygnał, że jest już pandemia, choć tak naprawdę takiego zagrożenia nie było.
Wodarg, niemiecki socjalista, jest inicjatorem pomysłu przesłuchań ws. świńskiej grypy. Jego zdaniem między koncernami produkującymi szczepionki przeciw wirusowi A/H1N1 a specjalistami Światowej Organizacji Zdrowia mogło dojść do zmowy, a miliony ludzi narażono na kontakt z niebezpiecznymi szczepionkami. Przesłuchania w tej sprawie rozpoczną się pod koniec miesiąca.
Wodarg wskazuje teraz na desperackie próby wielu krajów, które uwierzyły w zapewnienia specjalistów, że nadciąga pandemia, i zakupiły ogromne ilości szczepionek, z którymi nie wiedzą, co teraz począć. Tylko Brytyjczycy wydali na szczepionki miliard funtów, a szef tamtejszego NSZ Liam Donaldson kazał swym ludziom szykować plan ratunkowy na wypadek, gdyby świńska grypa zabiła 65 tys. ludzi.
Szykowano nawet dodatkowe miejsca w kostnicach, przygotowywano wojsko na ewentualność zamieszek, do których mogłoby dojść po fali zachorowań. Te złowieszcze prognozy na szczęście się nie sprawdziły. Bo przypadków śmierci na Wyspach, związanych ze świńską grypą, jest ok. 250, a zwykli Brytyjczycy zdali sobie sprawę, że zagrożenie jest niewielkie i nie chcieli się masowo szczepić.

Tylko czekano na sygnał 
Wiele rządów miało już gotowe kontrakty podpisane z firmami farmaceutycznymi, te ostatnie miały zagwarantowane pieniądze, i to bez żadnego ryzyka. Czekano tylko na ogłoszenie przez Światową Organizację Zdrowia pandemii i aktywację kontraktów - tłumaczy teraz Wodarg.
Aby to wszystko się kręciło po myśli producentów szczepionek, firmy farmaceutyczne, jak twierdzi niemiecki specjalista, zatrudniały ekspertów i agencje, których zadaniem było podsycanie stanu zagrożenia.
Brytyjscy dziennikarze, idąc tym tropem, ustalili np., że sir Roy Anderson, naukowiec, który doradzał brytyjskiemu rządowi w sprawach świńskiej grypy, miał też umowę z firmą GlaxoSmithKline, która dawała mu rocznie 115 tys. funtów. To ta firma produkuje szczepionki przeciw świńskiej grypie i stała się jednym z największych beneficjentów pandemii.
Reakcja koncernu była do przewidzenia: przecież pandemię ogłosiła Światowa Organizacja Zdrowia w oparciu o odpowiednie przesłanki. Nie wiadomo, jak dla koncernów skończą się przesłuchania w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy, ale już dziś jest jasne, że najwięcej problemów mają te rządy, które zdecydowały się pospiesznie na zakup ogromnych ilości szczepionek i teraz nie wiedzą, jak się pozbyć tego kosztownego balastu. Zwłaszcza że w wielu europejskich stolicach pojawiły się głosy podobne do tych wypowiadanych przez Wodarga i jego ludzi. Parlamentarzyści w Paryżu, Rzymie i innych miastach pytają: czy za tymi zakupami stały firmy farmaceutyczne?
Zanim specjalne komisje udzielą na te pytania odpowiedzi, poszczególne kraje głowią się nad pozbyciem się zapasów szczepionek przeciwko świńskiej grypie. Tym problemem żyje Francja, której rząd zakupił 94 mln sztuk szczepionek za 860 mln euro. Zapowiadana pandemia nie nadeszła, a sygnały, że takie szczepienia wywołują skutki uboczne, sprawiły, że zaszczepiło się tylko 5 mln Francuzów.
Paryż prowadzi rozmowy ze służbami medycznymi Meksyku i Ukrainy oraz krajów rejonu Zatoki Perskiej. Ale już dziś wiadomo, że kilkudziesięciu milionów szczepionek nie uda się sprzedać.

Francuski ból głowy 
Francuskie media stwierdzają, że urzędnicy odpowiedzialni za pozbycie się szczepionek działają niefachowo, skoro domagają się od nabywców takiej samej ceny, jaką zapłacono w chwili zakupu. Tymczasem z informacji Światowej Organizacji Zdrowia wynika, że liczba zachorowań na świńską grypę, która przyczyniła się do śmierci ok. 10 tys. ludzi na świecie, spada i bez promocyjnych cen Francuzom plan pozbycia się szczepionek nie powiedzie się.
Na całej linii zawiodły też kalkulacje francuskich lekarzy, którzy najpierw namawiali do zamówienia takiej liczby szczepionek, by można było każdego obywatela zaszczepić dwa razy. Teraz okazuje się, że wystarczyłaby jedna szczepionka. W cieniu tych dyskusji są oskarżenia , że za szałem zakupów stało lobby firm farmaceutycznych.
Równie gorąca atmosfera wywołana przez świńską grypę jest we Włoszech. Jest to już przedmiot debaty politycznej. Przewodniczący klubu rządzącej partii Lud Wolności Maurizio Gasparri chce, by parlament sprawdził, w jakim stopniu branża farmaceutyczna stała za zakupami szczepionek przeciwko świńskiej grypie. Gasparri domaga się specjalnego dochodzenia w tej sprawie pod nadzorem parlamentu.

Strach przed szczepionką
Podobnie jak Francuzi, tak i Włosi nie kwapili się do szczepień przeciwko tej chorobie - uczyniło to tylko 1,5 proc. mieszkańców Italii. Na dodatek przebieg choroby był, wbrew ostrzeżeniom, łagodny, co jeszcze bardziej zniechęciło mieszkańców do masowych szczepień.
Zdaniem Gasparriego za decyzją o zakupie milionów szczepionek musiały stać potężne międzynarodowe koncerny farmaceutyczne i domaga się on teraz, by ujawnić te firmy, które dzięki manipulacjom o zagrożeniu pandemią zarobiły ogromne sumy. Włochy wydały na szczepionkę przeciwko świńskiej grypie ponad 200 mln euro.
Jednak w odpowiedzi na pytanie, czy świat może już odetchnąć z ulgą i ogłosić koniec zagrożenia świńską grypą, przedstawiciel Światowej Organizacji Zdrowia Keiji Fukuda oświadcza, że jest na to za wcześnie.
- Pandemia grypy A/H1N1 jeszcze się nie skończyła - mówi Fukuda, ale jego głos niknie w dyskusji na temat: czy była pandemia świńskiej grypy, czy nie?

Kazimierz Sikorski